wtorek, 29 listopada 2022

Sierpniowy Weekend I Toruń I Gdańsk

 

Witajcie!

Przybywam z kolejnym wakacyjnym wpisem, który na szczęście będzie obejmował niezapomniane wspomnienia, o czym już z pewnością nie możemy powiedzieć o lecie 2022.. przeminęło.. Jedynym naszym dniem wolnym w lecie było święto 15 sierpnia. Krótko przed weekendem zdecydowaliśmy się na weekendowy wyjazd do Torunia. To piękne miasto chodziło mi już po głowie od dawna. Też chciałam poczuć ten smak piernika. Niestety ze względu na to, że dość późno zdecydowaliśmy się na ten wyjazd, nie mieliśmy zbyt dużego wyboru na nocleg. Zdecydowaliśmy się na Hotel Legenda ze świetną lokalizacją, niekoniecznie atrakcyjną ceną i niesamowitym problemem z parkingiem na mieście. Takie atrakcje tylko utwierdziły mnie w tym, jakie to cudowne uczucie gdy wyjazdy są dużo wcześniej zaplanowane i w sprawdzonych lokalizacjach. Ale nie zawsze jest tak kolorowo i trzeba się uczyć odnaleźć na spontanie, z czym również sobie świetnie poradziliśmy! (pssst... o tym gdzie spędziliśmy ten wieczór będzie dalej...). Do miasta piernika wyjechaliśmy w sobotę rano, pogoda była wymarzona, letnia, kolorowa sukienka i plecak, w głowie spisane punkty, przy dłoni dłoń i nic zupełnie nic więcej nie było potrzebne. Na miejscu było dość tłoczno, ale turyści rozchodzili się po różnych atrakcjach i nie było to uciążliwe. Zrobiliśmy sobie długi spacer po mieście, by pooglądać i dobrze przyjrzeć się budynkom otulonym piernikowym zapachem. Już po kilku metrach zostaliśmy poczęstowani prawdziwym piernikiem. Odwiedziliśmy dom Mikołaja Kopernika i spędziliśmy razem fajny czas pod jego pomnikiem. Tam czuć jak to miasto tętni życiem. Przeszliśmy piernikową aleją gwiazd, schłodziliśmy się przy fontannie z żabami, pogłaskaliśmy osiołka i znaleźliśmy wytchnienie w katedrze. Zdecydowaliśmy się na wejście na wieżę widokową ratusza i to był widok, który robi wrażenie. Kupiliśmy pamiątkowy magnesik i rozglądając się po sklepowych witrynach udaliśmy się do naszego hotelu. W planach był odpoczynek i obiad na mieście... jednak mój mąż wpadł na spontaniczny pomysł - "jedziemy nad morze, to już naprawdę blisko!". Dwa razy nie trzeba było powtarzać, chwilę po zameldowaniu w pokoju, byliśmy już w drodze do Gdańska. Totalnie szalony pomysł, nawet nasi najbliżsi byli zaskoczeni pozdrowieniami znad morza. 

Ciepłe sobotnie popołudnie, tłoczne zejście do morza, ogrom turystów i ON.. Widok na bałtycki horyzont. Tęsknię za tym cały rok. Podeszliśmy nad brzeg, gdzie totalnie nie mogłam oderwać wzroku od granatu wody odbijającego się w oczach Męża. Jeśli chodzi o ilość osób wokół nas to Bałtyk w sezonie przechodzi chyba sam siebie, ostatni raz w wakacyjne miesiące nad morzem byłam za dziecka. Ogrom wrzasków wokół nas totalnie wyciszyliśmy w swoich ramionach. Przeszliśmy się plażą aby w spokoju, z dala od plażowiczów usiąść na cieplutkim piasku i wpatrywać się w morskie fale. Siedziałam z zamkniętymi oczami i sama nie dowierzałam gdzie my właśnie jesteśmy. Jak ja bardzo tęskniłam! Jak ja bardzo kocham to miejsce! I nawet nie miałam pojęcia jak bardzo chciałam być w tym miejscu! On wiedział.

Na zachód słońca zmieniliśmy plażę na Jelitkowo i tam ze słonymi przekąskami, na jednej bluzie podziwialiśmy piękne, pastelowe niebo. Udało nam się poprosić Panią o pamiątkowe wspólne zdjęcie i do samego wieczora wsłuchiwaliśmy się w szum fal. 

Późnym wieczorem wróciliśmy do Torunia, gdzie jeszcze udaliśmy się na wieczorny spacer pod pomnik Kopernika, w sumie powinnam napisać : na nocny spacer. Rankiem czekało na nas pyszne śniadanie i miasto o zapachu piernika. Udaliśmy się na zakupy, by obdarować najbliższych piernikowymi pamiątkami. A ja nie mogłam odmówić sobie wyjątkowego piernika od Igi Sarzyńskiej. Posiedzieliśmy na rynku i popołudniem udaliśmy się w stronę domu. To był bardzo spontaniczny weekend, który przekroczył nasze oczekiwania. 

Ten sierpień miał zapach piernika i dźwięk szumu morza, to naprawdę ciekawe turystyczne połącznie.






















































Piwem Piernikowym - Wasze Zdrowie!

Pozdrawiam,
Tutysia!