Witajcie!
Dzisiaj ważny dla nas wpis, tak to już druga rocznica ślubu. Dokładnie dwa lata temu podjęliśmy najważniejszą decyzję w naszym życiu, oplecioną wspólnymi marzeniami, planami i ogromem miłości, tej pierwszej miłości. Z tej okazji zorganizowaliśmy sobie dłuższy pobyt w Szklarskiej Porębie. I choć początki wyjazdu do najlepszych nie należały to wyjazd był naprawdę cudowny. Zaczęło się od tego, że w milionie e-maili zgubiłam rezerwację naszego apartamentu, który jak się okazało zarezerwowałam już w listopadzie. Na miejscu okazało się, że widok z naszego okna był na sąsiedzi budynek zamiast na góry.. Na szczęście mój mąż uratował całą sytuację, od znalezienia rezerwacji po zamianę apartamentów w dniu przyjazdu. Drogie Panie - dobrze mieć męża! Co ja bym bez niego zrobiła.. Przez cztery dni nasze oczy cieszyły się widokiem na góry, a serca radowały z odkrywania nowych miejsc. W drodze powrotnej sami byliśmy zaskoczeni, że w czasie pobytu tak dużo udało nam się zobaczyć, ale też naprawdę odpocząć. Wieczór przy dobrym filmie czy długie śniadanie z programem śniadaniowym w tle to dla nas coś zupełnie innego od codzienności. Oboje potrzebowaliśmy odstresowania i spędzenia czasu tylko we dwoje.
W niedzielę ze względu na piękną pogodę zdecydowaliśmy się wjechać wyciągiem na Szrenicę, a tak naprawdę mój mąż namówił mnie na ten wyciąg.. Pokonałam swój lęk z dzieciństwa i pełna strachu dotarłam na szczyt. Widoki nie do opisania! W górach czuć prawdziwą wolność.. można patrzeć godzinami na maleńki świat z oddali..
Wyciąg na Szrenicę |
Na to zdjęcie patrzę ze strachem..
Dalej takim szlakiem na sam szczyt:
SZRENICA
W nagrodę za wjazd i zjazd wyciągiem pozwoliłam sobie na chłodne, czeskie piwo w restauracji Młyn Łukasza. Piękna restauracja z klimatem, ogromną ilością kwiatów i ciekawym położeniem nad szumiącym strumykiem.
Jako pierwszy zobaczyliśmy Wodospad Szklarki.
Zrobił na nas ogromne wrażenie, piękne ułożenie i cudowny, spokojny szum wody.
Drugim naszym punktem był Wodospad Kamieńczyka.
Dojście do wodospadu nie jest łatwe i w połowie odpoczywaliśmy na powalonym drzewie śmiejąc się ze swojej zadyszki i tak w ten sposób celebrowaliśmy naszą 15:00 godzinę. W białej sukience i białymi kwiatkami na głowie zwracałam na siebie uwagę wszystkich mijanych turystów, którzy byli zaskoczeni taką stylizacją i pozdrawiali mnie miłym uśmiechem. Ludzie na szlakach są tacy mili, wśród natury i panującego spokoju.
Następnego dnia musieliśmy pożegnać się z tym pięknym miejscem i szczerze polecamy wam Szklarską Porębę chociaż na weekend. My jeszcze podziwialiśmy widoki z Zakrętu Śmierci, byliśmy w lokalnym kościele i zobaczyliśmy Norweską Dolinę. Na miejscu jest naprawdę sporo atrakcji i trzeba wybierać na co się zdecydować. Poza sezonem nie ma tam za wiele turystów i ze spokojem można zaparkować w centrum czy bez kolejki zjeść obiad. Co też jest istotne przy wypoczynkowym wyjeździe.
Mamy co wspominać i z uśmiechem wracamy do pobytu w Szklarskiej Porębie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz