Dzień dobry.
I choć od świąt Wielkanocnych minął dokładnie tydzień, na komodzie wciąż siedzi biały zając i pilnuje srebrnego jajka, w szufladzie kryją się małe czekoladowe jajeczka, a ulubioną kawę piję w kubku z świątecznym motywem. Za oknem wiosna maluje pierwsze pączki na drzewach, z ziemi ukazują się kolorowe kwiatuszki i wszędzie dookoła słychać i widać już nadejście cieplejszej pory roku. Te święta były wyjątkowe, spędzone z najbliższymi, w rodzinnej atmosferze, w duchowym spokoju i ogromem nadziei w sercu. Wyjątkowo zdecydowałam się na pastelowe akcenty w świątecznych dodatkach, a przeglądając pamiątkowe zdjęcia, przed oczami mam pierwsze promienie słoneczne, które wpadły przez okno by oświetlić elegancko nakryty stół do najważniejszego śniadania w roku. Delikatnie różowe jajeczko błyszczało wśród białych piórek a cieniutkie gałązki z pierwszymi pączkami zielonych listków delikatnie uginały się pod ciężarem białych, ozdobnych jajeczek, które na nich zawiesiłam. W pokoju unosił się zapach ciepłego żurku, podanego w chlebkach i ostrego chrzanu z buraczkami do pieczonego mięsa. Na samą myśl przy pisaniu przypomina mi się ta atmosfera i zapach świąt. Taką magię zamknęłam w kilku pamiątkowych kadrach i dziś, tydzień po świętach, przeglądam zdjęcia, zamykam oczy i tonę w wspomnieniach.